thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 59 And Soon the Darkness

Remake filmu z 1970 roku. Dwie Amerykanki podróżujące rowerami po zakamarkach Argentyny zatrzymują się w malutkiej miejscowości - teoretycznie na jedną noc... Stephanie (Amber Heard) to opanowana blondynka, która przeżywa rozstanie z chłopakiem a Ellie (Odette Annable) to czerpiąca z życia garściami brunetka. Podczas wspólnego opalania panie kłócą się w wyniku czego Stephanie zostawia przyjaciółkę samą. Ta zaś zostaje porwana. Stephanie ma kilka godzin wyjaśnienie sprawy (nim zgodnie z tytułem "zapadnie ciemność"), mając do pomocy tylko całkowicie obojętnego lokalnego policjanta oraz tajemniczego mężczyznę o imieniu Michael, który wykazuje duże zaangażowania - ale nie wydaje się być godnym zaufania...

Film miał premierę na początku 2011 roku, stąd też był dla mnie pewnego rodzaju zaległością. Sięgnąłem po niego ze względu na Amber Heard, po to by sprawdzić jak ta urocza Teksanka prezentowała się cztery lata temu. Prezentowała się dobrze... "And Soon the Darkness" nieco gorzej. Na plus przemawiają bardzo ładne południowoamerykańskie plenery, na minus nieco słaba fabuła i płytka intryga. Ale obejrzeć się z pewnością da.

Ocena Civil.pl: 59%

Ocena: 63 Homefront

Agent DEA - Phil Broke (w tej roli Jason Statham) pracujący jako wtyka w gangu motocyklowym zostaje zdekonspirowany. Aby przeżyć przenosi się ze swoją 10-letnią córką do małej mieściny w Luizjanie. Sielanka na nowych śmieciach nie trwa długo, ponieważ Broke podpada lokalnego bossowi narkotykowemu (w tej roli James Franco), jego siostrze (w tej roli Kate Bosworth) oraz jego dziewczynie (w tej roli Winona Ryder). Trójka złego na jednego - ale postacie grane przez Strathama zawsze mają pod górkę i ... zawsze sobie świetnie radzą.

Typowy film akcji, z dobrą obsadą, typowa dla Stathama produkcja jakich zaliczył już naprawdę wiele. Anglik świetnie się czuje w filmach akcji, choć powoli dobiega do pięćdziesiątki dalej na ekranie prezentuje się dosyć świeżo. Dodatkowo w "Homefront" oglądamy zawsze genialnego Jamesa Franco, choć tutaj aktor ten daje z siebie niewiele. Winona Ryder mimo 43 lat dalej prezentuje się atrakcyjnie. Kate Bosworth - niesamowicie szczupła aktorka, grająca tutaj uzależnioną od narkotyków nerwuskę wypada przyzwoicie. Całą produkcję wyprodukowano za 22 miliony dolarów. Kino akcji na przyzwoitym poziomie, aczkolwiek na pewno mocno wtórne.

Ocena Civil.pl: 63%

Ocena: 40 Sabotage

"Sabotage" ma tak słabą i poplątaną fabułę, że nie będę w ogóle w nią wchodził - ponieważ nawet nie da się jej logicznie streścić - dlatego przetłumaczę podsumowanie z IMDB. Członkowie elitarnej jednostki DEA (służby specjalne w USA odpowiedzialne za walkę z narkobiznesem) giną jeden po drugim, po tym jak ich jednostka obrabowała kartel na kwotę 10 mln dolarów. Arnold Schwarzenegger gra w tym filmie Johna "Breachera" Whartona szefa jednostki DEA, który stoi za rabunkiem 10 mln dolarów. Pieniądze znikają bez śladu zanim zostają podjęte przez rabusiów. W bardziej widowiskowy sposób giną za to członkowie zespołu Breachera. Rolę członków zespołu DEA zagrali między innymi: Sam Worthington (jako "Monster"), Joe Manganiello (jako "Grinder") oraz Josh Holloway (jako "Neck"). Tajemniczymi zgonami wśród agentów DEA interesuje się lokalna policja, na czele z dociekliwą policjantką o imieniu Caroline (Olivia Williams). Pomniejsze role zagrali teraz tacy aktorzy jak: Martin Donovan oraz Harold Perrineau.

Ciężko poprawnie zakwalifikować ten film. Nie jest to klasyczna "akcja", bardziej coś na granicy kryminału i thrillera z elementami dramatu. To co jednak nie podlega wątpliwością to tragiczne wykonanie. Wydano 35 mln dolarów, zatrudniono Arniego, zapomniano o scenariuszu. Produkcja zwyczajnie nudzi. Bardzo ciężko wytrzymać jest te 109 minut (bo tyle trwa seans). Nie polecam.

Ocena Civil.pl: 40%

Ocena: 65 A Lonely Place to Die

Grupa pięciu alpinistów odnajduje w Górach Szkockich zakopaną w drewnianej skrzyni dziewczynkę pochodzenia bałkańskiego. Okazuje się, iż mała Anna jest ofiarą handlu żywym towarem a jej porywacze zrobią wszystko by ją odzyskać by następnie wymienić na okup. Bezbronni alpiniści stają stają się zwierzyną dla świetnych uzbrojonych i niesamowicie brutalnych bandytów. Główną rolę w tym filmie gra Australijka Mellisa George, która wciela się w postać Alison, pozostałe ważniejsze role obsadzają Brytyjczycy, pojawia się także czeski aktor Karel Roden.

Ten brytyjski film zaskakuje bardzo wysokim poziomem brutalności. Przy budżecie wynoszącym 4 mln dolarów pokazano masę brutalnych zabójstw. Bez wątpienia da się odczuć brytyjskość tej produkcji - właśnie za sprawą typowej jak na kino wyspiarskie dawce przemocy. Nie obyło się też bez gaf, np. w jednej ze scen wyraźnie było widać osobę (kamerzystę?), który stała na skraju lasu - a nie była ona związana w żaden sposób z fabułą. Sam film to typowa rzeźnia w głuszy. Sporo już takich produkcji powstało, ta jednak moim zdaniem nie jest najgorsza i miłośnicy ostrego kina na pewno ją docenią.

Ocena Civil.pl: 65%

Ocena: 61 Brake

Niskobudżetowy thriller z ciekawym pomysłem. Jeremy Reins (Stephen Dorff) to agent Secret Service, który budzi się w plastikowym pojemniku w bagażniku samochodowym, mając na początku do dyspozycji tylko pozostawione przez porywaczy CB-Radio oraz znajdujący się nad oczami elektroniczny zegar odliczający czas. Aby wydostać się z pułapki Jeremy musi podać terrorystom lokację bunkru prezydenta. Jeremy to twardy gość i kategorycznie odmawia ujawnienia pozycji lokacji, którą w filmie nazywa się "ruletką".

Zacznę może od plusów tej produkcji. Zakończenie choć niestety nielogiczne, na pewno należy uznać za ciekawe, sam oglądałem końcówkę dwa razy by nieco więcej z niej zrozumieć, niestety scenarzyści uznali, iż nie należy się nad nią zastanawiać, ponieważ im więcej się o niej myśli - tym bardziej wydaje się ona być pozbawiona sensu... Kolejny plus to dosyć solidna praca Stephena Dorffa, potrafił on stworzyć ciekawą postać bezkompromisowego twardziela. Jeżeli chodzi o minusy to są dwa zasadnicze: niski budżet (ledwie 0.5 mln dolarów) spowodował, iż zaoszczędzono na wszystkim, tak więcej oglądamy cały czas gościa w przeźroczystej skrzyni, co może znużyć, szczególnie na początku, kiedy to akcja toczy się ospale. Drugi minus to jednak spora powierzchowność, co mi osobiście przeszkadza - pod żadnym pozorem nie należy analizować tego filmu pod kątem spójności oraz sprawdzać czy wszystko w nim pokazane trzyma się kupy - bo się naprawdę nie trzyma. Im bystrzej się patrzy - tym więcej widzi się absurdów. Dlatego należy "Brake" oglądać z dużą dawką tolerancji, wtedy może się on spodobać.

Ocena Civil.pl: 61%