thriller

Recenzje thrillerów powinny przede wszystkim odpowiedzieć na pytanie czy dany film trzyma w napięciu oraz czy scenariusz nie został napisany na kolanie. Nawet najlepszy pomysł da się zmarnować popełniając takie błędy jak niespójna fabuła czy też ślepe odtwarzanie znanych z innych filmów motywów.

Ocena: 60 Nanny (Niania)

Aisha (Anna Diop) to imigrantka z Senegalu, która zatrudnia się jako niania u bogatej pary na Manhattanie. Kobieta marzy o odłożeniu pieniędzy, po to po ściągnąć z Afryki swojego syna Lamine'a. Pomimo nieidealnych warunków pracy u Amy (Michelle Monaghan) i Adama (Morgan Spector), główna bohaterka zaciska zęby i stara się za wszelką cenę dopiąć celu, pomimo trapiących jej koszmarnych wizji, nawiedzających jej podczas pobytu w USA.

Produkcja Amazona miała premierę 16 grudnia, a więc w okresie przedświątecznym, pomimo że tematyka pasuje bardziej do Halloween. Nie to jest jednak najważniejsze, a bardzo duży rozdźwięk pomiędzy ocenami zawodowych krytyków a głosami widzów. Na ten moment w Rotten Tomates "Nanny" posiada aż 89% pozytywnych not na aż 122 recenzje (!) i zaledwie 5.2/10 w IMDb przy niespełna dwóch tysiącach ocen. Wygląda to tak jakby widzowie i krytycy widzieli dwa różne filmy. Tym bardziej, że produkcja zdobyła podczas Sundance Film Festival 2022 nagrodę Grand Jury (jako pierwszy horror w historii tej nagrody). Ja zabierając się za oglądanie tej produkcji miałem nadzieję zobaczyć mocny thriller psychologiczny z elementami horroru. Przez pierwsze 20-30 minut trzymałem się cytatu z "Chłopaków nie płaczą" czyli "spokojnie, zaraz się rozkręci", jednak z każdą kolejną minutą "Nanny" rozczarowywała coraz bardziej jako film dla przeciętnego fana horrorów czy thrillerów. Produkcja po prostu wydaje się być zbyt ambitna dla masowego widza, pragnącego weekendowej rozrywki. Warto więc sprecyzować swoje oczekiwania przed seansem.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 60 The Burnt Orange Heresy (Obraz pożądania)

Krytyk malarski, James Figueras (Claes Bang) zostaje zaproszony wraz z kochanką o imieniu Berenice (Elizabeth Debicki) do włoskiej rezydencji znanego marszanda Josepha Cassidy'ego (Mick Jagger). Gospodarz zleca krytykowi, by ten zdobył obraz od mieszkającego po sąsiedzku, samotniczego geniusza Jerome'a Debneya (Jerome Debney).

Mick Jagger, legendarny wokalista The Rolling Stones ma na swoim artystycznym koncie kilka ról filmowych, jednak grywał bardzo nieregularnie, bo ostatni raz wystąpił w większej roli w filmie w 2001 roku ("The Man from Elysian Fields"). W "The Burnt Orange Heresy" zagrał rolę drugoplanową, podobnie jak Donald Sutherland. Pierwsze skrzypce przypadły duetowi Claes Bang (Duńczyk) oraz Elizabeth Debicki (Australijka polskiego pochodzenia). Choć na ekranie tego nie widać, to Bang jest aż o 23 lata starszy od Elizabeth. To co ich wyróżnia to wzrost: Duńczyk mierzy 195cm a Debicki 190cm. Ta niewątpliwie arcy oryginalna obsada to największa zaleta tego kryminału z elementami thrillera i dramatu. Sam film, choć moim zdaniem dobry, nie wybija się ponad porządną średnią w swoim gatunku (6.1/10 w IMDb oraz 66% pozytywnych not w Rotten Tomatoes). Niemniej, warto go obejrzeć chociażby dla wspomnianej wyżej obsady, a także dla włoskiego, letniego klimatu, jakże dalekiego od polskiej późnej jesieni. "The Burnt Orange Heresy" dostępny jest w ramach abonamentu w Amazon Prime Video, gdzie pojawił się jak to zazwyczaj bywa na tej platformie, bez większego rozgłosu. Warto jednak go odszukać w ofercie i obejrzeć, chociażby po to by zobaczyć na "małym" ekranie legendę The Rolling Stones w innej niż muzycznej roli.

Ocena Civil.pl: 60%

Ocena: 35 False Positive

Specjalistka ds. marketingu o imieniu Lucy (Ilana Glazer) nie mogąc zajść w ciąże ze swoim mężem Adrianem (Justin Theroux) decyduje się skorzystać z usług doktora Hindle'a (Pierce Brosnan), innowatora w dziedzinie płodności. Z pomocą specjalisty, główna bohaterka spełnia swoje marzenia, lecz stan błogosławiony komplikuje się, kiedy okazuje się że jest ciąża jest mnoga. Lucy wraz z kolejnymi miesiącami zaczyna podejrzewać swojego lekarza o złe intencje, popadając w świat halucynacji i urojeń.

Produkcja Hulu w Polsce dostępna jest na HBO Max (amerykańska sieć poza swoim macierzystym krajem odsprzedaje swoje licencje konkurencji). Film zebrał słabe oceny od widzów (4.7/10 w IMDb) i 48% pozytywnych recenzji zagregowanych w Rotten Tomatoes. To co się rzuca w oczy to dosyć oryginalna obsada: Ilana Glazer to stand-uperka, której kariera filmowa do tej pory ograniczała się raczej do komedii (np. "Rough Night"), tym razem została obsadzona w thrillerze z elementami horroru. Z kolei Pierce Brosnan po zakończeniu kariery Jamesa Bonda, grywał przeróżne postacie, wcielając się także w role antagonistów. W roli nieco szalonego doktora wypada nieco oryginalnie, w przeciwieństwie do nijakiego Justina Therouxa. Niestety "False Positive" to pozycja bardzo ciężka do obejrzenia, scenarzyści mocno polecieli po bandzie, w rezultacie fabuła tego filmu to jedna z bardziej absurdalnych historii jaką widziałem w ostatnich kilku latach. Groteskowe sceny, brak napięcia, mieszanie motywów: wszystko to zostawia duży niesmak i nie pozwala pozytywnie wypowiedzieć się o tej produkcji.

Ocena Civil.pl: 35%

Ocena: 30 Like.Share.Follow.

Garrett (Keiynan Lonsdale) to YouTuber i streamer odnoszący coraz większe sukcesy w swojej branży. Pewnego dnia na swojej drodze napotyka ładną brunetkę o imieniu Shelly (Ema Horvath), z którą postanawia się umówić. Po pewnym czasie kobieta wplątuje go jednak w niebezpieczną, morderczą grę.

"Like.Share.Follow." to horror psychologiczny z 2017 roku, o czym świadczą obecne na ekranie technologie: telefony z dawno już zapomnianym Windows Phonem oraz leciwy system Windows 8 goszczący na desktopie. Reszta jednak okazuje się być na czasie, bo gwiazdy YouTube'a i streamerzy dalej (oczywiście ci najpopularniejsi) na brak popularności narzekać nie mogą. Sam film jednak to spore wyzwanie, ponieważ bardzo ciężko przez niego przebrnąć i to pomimo, że w IMDb został oceniony na w miarę przeciętne 5.1/10. Nielogiczna fabuła, naciągana do granic możliwości historia, powodują że bardzo ciężko się to wszystko ogląda. Nawet jeżeli się zaakceptuje fakt, że przeciętny streamer, grający w gierki wideo i nagrywający filmiki do Internetu może popaść w kłopoty, kiedy sidła na niego zastawi psychofanka, to trochę dziwi obsadzenie w roli tej "fanki" Emy Horvath, jednej z bardziej urodziwych amerykańskich aktorek. Ema zupełnie nie pasuje do tego typu fabuły, choć scenariusz jest tak słaby, że nieważne kto by to zagrał i tak byłoby źle. Należy tylko dodać, że był to filmowy debiut tej Pani, więc pewnie nie mogła za bardzo wybrzydzać. Niemniej szkoda jej w takim filmie. Podsumowując: "Like.Share.Follow." to film zły, z tendencjami do bycia bardzo złym. Obecnie można go obejrzeć na HBO Max, choć niekoniecznie warto.

Ocena Civil.pl: 30%

Ocena: 65 Run Sweetheart Run (Uciekaj, kochanie)

"Run Sweetheart Run" to jedna z najświeższych produkcji własnych Amazona (premiera miała miejsce 28 października 2022 roku), choć obraz był już wyświetlany na Sundance Film Festival w 2020 roku. Młoda kobieta o imieniu Cherie (Ella Balinska) udaje się na kolacje biznesową z klientem (Pilou Asbæk), która kończy się brutalnie.

Film, którego jednym z producentów był Blumhouse Productions na ten moment nie doczekał się wielu ocen od widzów, co wskazuje znowu na to, że Amazon przysnął z promocją swojej produkcji, pomimo iż to do nich należy portal IMDb. No cóż, wygląda na to, że szewc bez butów chodzi. "Run Sweetheart Run" to w miarę dobry film z poprawnym scenariuszem i ciekawą obsadą. Ella Balinska to młoda brytyjska aktorka mająca między innymi polskie korzenie, wyróżniająca się bardzo wysokim wzrostem (181 centymetrów), a jej kreacja w tym filmie moim zdaniem jest udana, podobnie ciekawie zagrał Pilou Asbæk. Trwający 98 minut film oferuje dużo dynamicznych scen i przyjemnie się go ogląda, choć oczywiście produkcja dedykowana jest dla widzów lubiących horrory. Amazon jak co roku, w okresie około halloweenowym wypuszcza kilka "swoich" filmów grozy, które prawie zawsze trzymają w miarę przyzwoity poziom. Trzeba przyznać, że przy ciągle bardzo niskiej cenie abonamentu (49 zł za rok czyli około 4 zł za miesiąc a w pakiecie są jeszcze darmowe dostawy i gry w ramach Amazon Prime Gaming) platforma oferuje naprawdę wiele ciekawego contentu. Co przy coraz większych problemach Netflixa (który niebawem ma wydać plany abonamentowe z reklamami) może spowodować niemałe zamieszanie na rynku platform streamingowych, oby wszystko to odbyło się z korzyścią dla widza.

Ocena Civil.pl: 65%